O poranku Blanca udała się do pokoju Penna z dwoma croissantami oraz dwoma kubkami czarnej kawy. Chciała mu zrobić niespodziankę i przy okazji namówić go na wspólny spacer po plaży. Miała na sobie turkusową sukienkę oraz sandałki w tym samym kolorze. Na jej nadgarstku wisiała srebrna bransoletka, którą dostała kiedyś od Davida, a na nosie spoczywały okulary przeciwsłoneczne, ponieważ dziś w Halifaxie było bardzo gorąco i świeciło słońce.
- Dzień Dobry, Śpiochu! - weszła do środka i zachichotała cicho widząc zaspanego bruneta, który nie wiedział co się dzieje. - Wstajemy!
- Nie, jeszcze kilka minut. Zlituj się, Aniele - mruknął, naciągając na siebie kołdrę. - Tylko dwie minutki.
- Kawa ostygnie, ale jak chcesz. Wrócę tu za kilka minut - powiedziała ze śmiechem Blanca.
- Kawa? - zapytał, wyglądając zza białej pościeli. - Nie musisz wychodzić - dodał, uśmiechając się szeroko.
- Wiedziałam - zaśmiała się i pokiwała głową. - Szybko wstawaj, bo zaraz wychodzimy.
- Gdzie? Mamy wolne, więc zostańmy w hotelu!
- Na plażę. Jest taka piękna pogoda i musimy to wykorzystać.
- Nienawidzę kobiet - pokazał jej język i wstał z łóżka. - Spadam pod prysznic.
Po dziesięciu minutach Blanca razem z Pennem zajadała croissanty i popijała kawę. Rozmawiali o pogodzie i innych błahych sprawach. Szatynce bardzo brakowało takich rozmów, bo z Davidem od razu się kłóciła. Cieszyła się, że to właśnie Penn stanął na jej drodze, bo łączyła ich praca i tylko to się liczyło.
- To jak? Możemy iść? - zapytała, wyrzucając plastikowe kubki do śmietnika. - Pospacerujemy trochę i wrócimy do hotelu.
- No dobra, niech ci będzie - odrzekł brunet i ruszyła za Blancą.
Uwielbiał, kiedy na twarzy szatynki gościł szeroki uśmiech. Od kilku dni tryskała świetnym humorem, uśmiechała się i cieszyła się życiem. Wydawało się, że sprawa z Davidem w ogóle ją nie ruszyła, ale w głębi serca nie mogła o nim zapomnieć.
- David nadal się nie odezwał? - zapytał, kiedy usiedli na plaży. Blanca uśmiechnęła się do niego blado i milczała. - Przepraszam, nie powinienem..
- Nie napisał nawet sms'a. Może wymagam zbyt wiele? Wiem, że między nami jest wszystko skończone, ale chyba zasługuje na kilka słów? Takie małe pożegnanie.
- Może potrzebuje trochę więcej czasu.
- Nie mam już siły czekać, Penn - mruknęła, przytulając się do niego. Po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy, których nie chciała zatrzymać. - To koniec. To naprawdę koniec.
- Wiem, że to nie jest łatwe, ale musisz się z tym pogodzić. To tylko kwestia czasu, ale na pewno będzie chciał rozwodu.
- Tak myślisz? - zapytała, spoglądając w jego oczy.
- Tak - pokiwał twierdząco głową i przytulił ją jeszcze bardziej. - Ale masz mnie, a ja ci we wszystkim pomogę.
- Dziękuję - wyszeptała cicho.
Po wspólnie spędzonych kilku godzinach Blanca i Penn postanowili wrócić do hotelu i trochę odpocząć. Spędzali bardzo dużo czasu w swoim towarzystwie i szatynka zaczynała coś do niego czuć. Może było to jeszcze zbyt mało, ale czuła, że to pierwszy krok do ich związku.
- Cześć. Jest coś dla mnie? - zapytała, przystając koło recepcji.
- Tak. List - odpowiedziała blondynka, patrząc na kopertę. - Prosto z Barcelony - dodała.
Szatynka szybko otwarła list i przeczytała kilka linijek tekstu. Była zaskoczona, ale również i zawiedziona. Nie była jeszcze na to gotowa.
- A jednak - mruknęła pod nosem i schowała biały papier do koperty. - Dzięki. Na razie! - pożegnała się i skierowała się do swojego pokoju.
Usiadła na łóżku i próbowała się nie rozpłakać. To było wiadome, że David będzie chciał rozwodu, ale już teraz? Nie mógł trochę poczekać? Ona nie była na to gotowa i dlatego tak bardzo ją to zabolało.
Nie rozumiała też, dlaczego Villa sam ją o tym nie poinformował, tylko zlecił to swojemu adwokatowi. Blanca wysłała mu krótkiego, lecz wszystko wyrażającego sms'a: ''TCHÓRZ!''
Po kilku minutach jej telefon zacząć wibrować, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie bruneta oraz napis, że dzwoni.
- Czego? - warknęła, odbierając połączenie. - Co ty sobie wyobrażasz, co? Nie potrafiłeś mi nawet o tym sam powiedzieć!
- Ty też mi nie powiedziałaś o zdradzie.
- Daj spokój z tą zdradą, David. To był tylko pocałunek, ale ty sobie coś ubzdurałeś i potraktowałeś mnie jak zwykłą dziwkę.
- Przepraszam - usłyszała jego cichy głos. Nie sądziła, że David ją przeprosi, ale to oznaczało, że jeszcze coś do niej czuje. Wiedziała, że to koniec ich małżeństwa, ale nie chciała by rozstali się w takiej atmosferze. - Zachowałem się jak bydlak, ale nie zrobiłem tego specjalnie.
- Jasne.
- Naprawdę. Nie musisz mi wierzyć, ale dobrze wiesz, że nigdy bym cię specjalnie nie zranił - powiedział, chcąc załagodzić całą sytuację.
- Dobrze, niech ci będzie. Czyli rozwodzimy się?
- Tak. To jest najlepsze wyjście dla nas obu. Ty będziesz mogła pracować, a ja jakoś sobie ułożę życie.
- Naprawdę tego chcesz? - zapytała z łzami w oczach.
Ciągle miała nadzieje, że jednak uda im się odbudować to wszystko. Każdy dzień z Davidem był na swój sposób wyjątkowy i nie chciała tego kończyć. Za bardzo go kochała.
- Muszę kończyć. Trzymaj się - pożegnał się i szybko się rozłączył.
Blanca nie nie wiedziała co o tym myśleć, ale stwierdziła, że to jest naprawdę koniec i musi ruszyć do przodu.
Po rozmowie ze swoją żoną David zaczynał mieć wątpliwości. Czy rzeczywiście chce tego rozwodu? Sam nie znał odpowiedzi na to pytanie, bo ani razu nie zadał sobie tego pytania. Działał szybko, ponieważ sam fakt, że Blanca go zdradziła był dla niego zbyt bolesny. Nie potrafił tego zrozumieć.
- Cześć, David! - usłyszał głos Alexisa, z którym był umówiony. - Co słychać?
- Rozmawiałem z Blancą.
- I co? - zapytał, siadając obok niego i wpatrując się w jego twarz.
- I zaczynam mieć wątpliwości. To chore - westchnął cicho.
Teraz miał zupełny mętlik w głowie i nie wiedział, co robić. Jednak wydawało mu się, że wszystko już jest załatwione i nie może się wycofać.
- Decyzja należy do ciebie.
- Wiem, ale to nie jest takie łatwe. Wszystko się skomplikowało.
- To prawda, ale odpowiedź znajdziesz w swoim sercu - powiedział, posyłając przyjacielowi lekki uśmiech. - David, przemyśl sobie wszystko. Ja i tak jestem umówiony z uroczą blondynką.
- Tylko dzieci nie zrób - odpowiedział mu ze śmiechem Guaje. - Do jutra.
- Dzień Dobry, Śpiochu! - weszła do środka i zachichotała cicho widząc zaspanego bruneta, który nie wiedział co się dzieje. - Wstajemy!
- Nie, jeszcze kilka minut. Zlituj się, Aniele - mruknął, naciągając na siebie kołdrę. - Tylko dwie minutki.
- Kawa ostygnie, ale jak chcesz. Wrócę tu za kilka minut - powiedziała ze śmiechem Blanca.
- Kawa? - zapytał, wyglądając zza białej pościeli. - Nie musisz wychodzić - dodał, uśmiechając się szeroko.
- Wiedziałam - zaśmiała się i pokiwała głową. - Szybko wstawaj, bo zaraz wychodzimy.
- Gdzie? Mamy wolne, więc zostańmy w hotelu!
- Na plażę. Jest taka piękna pogoda i musimy to wykorzystać.
- Nienawidzę kobiet - pokazał jej język i wstał z łóżka. - Spadam pod prysznic.
Po dziesięciu minutach Blanca razem z Pennem zajadała croissanty i popijała kawę. Rozmawiali o pogodzie i innych błahych sprawach. Szatynce bardzo brakowało takich rozmów, bo z Davidem od razu się kłóciła. Cieszyła się, że to właśnie Penn stanął na jej drodze, bo łączyła ich praca i tylko to się liczyło.
- To jak? Możemy iść? - zapytała, wyrzucając plastikowe kubki do śmietnika. - Pospacerujemy trochę i wrócimy do hotelu.
- No dobra, niech ci będzie - odrzekł brunet i ruszyła za Blancą.
Uwielbiał, kiedy na twarzy szatynki gościł szeroki uśmiech. Od kilku dni tryskała świetnym humorem, uśmiechała się i cieszyła się życiem. Wydawało się, że sprawa z Davidem w ogóle ją nie ruszyła, ale w głębi serca nie mogła o nim zapomnieć.
- David nadal się nie odezwał? - zapytał, kiedy usiedli na plaży. Blanca uśmiechnęła się do niego blado i milczała. - Przepraszam, nie powinienem..
- Nie napisał nawet sms'a. Może wymagam zbyt wiele? Wiem, że między nami jest wszystko skończone, ale chyba zasługuje na kilka słów? Takie małe pożegnanie.
- Może potrzebuje trochę więcej czasu.
- Nie mam już siły czekać, Penn - mruknęła, przytulając się do niego. Po jej policzkach zaczęły spływać słone łzy, których nie chciała zatrzymać. - To koniec. To naprawdę koniec.
- Wiem, że to nie jest łatwe, ale musisz się z tym pogodzić. To tylko kwestia czasu, ale na pewno będzie chciał rozwodu.
- Tak myślisz? - zapytała, spoglądając w jego oczy.
- Tak - pokiwał twierdząco głową i przytulił ją jeszcze bardziej. - Ale masz mnie, a ja ci we wszystkim pomogę.
- Dziękuję - wyszeptała cicho.
Po wspólnie spędzonych kilku godzinach Blanca i Penn postanowili wrócić do hotelu i trochę odpocząć. Spędzali bardzo dużo czasu w swoim towarzystwie i szatynka zaczynała coś do niego czuć. Może było to jeszcze zbyt mało, ale czuła, że to pierwszy krok do ich związku.
- Cześć. Jest coś dla mnie? - zapytała, przystając koło recepcji.
- Tak. List - odpowiedziała blondynka, patrząc na kopertę. - Prosto z Barcelony - dodała.
Szatynka szybko otwarła list i przeczytała kilka linijek tekstu. Była zaskoczona, ale również i zawiedziona. Nie była jeszcze na to gotowa.
- A jednak - mruknęła pod nosem i schowała biały papier do koperty. - Dzięki. Na razie! - pożegnała się i skierowała się do swojego pokoju.
Usiadła na łóżku i próbowała się nie rozpłakać. To było wiadome, że David będzie chciał rozwodu, ale już teraz? Nie mógł trochę poczekać? Ona nie była na to gotowa i dlatego tak bardzo ją to zabolało.
Nie rozumiała też, dlaczego Villa sam ją o tym nie poinformował, tylko zlecił to swojemu adwokatowi. Blanca wysłała mu krótkiego, lecz wszystko wyrażającego sms'a: ''TCHÓRZ!''
Po kilku minutach jej telefon zacząć wibrować, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie bruneta oraz napis, że dzwoni.
- Czego? - warknęła, odbierając połączenie. - Co ty sobie wyobrażasz, co? Nie potrafiłeś mi nawet o tym sam powiedzieć!
- Ty też mi nie powiedziałaś o zdradzie.
- Daj spokój z tą zdradą, David. To był tylko pocałunek, ale ty sobie coś ubzdurałeś i potraktowałeś mnie jak zwykłą dziwkę.
- Przepraszam - usłyszała jego cichy głos. Nie sądziła, że David ją przeprosi, ale to oznaczało, że jeszcze coś do niej czuje. Wiedziała, że to koniec ich małżeństwa, ale nie chciała by rozstali się w takiej atmosferze. - Zachowałem się jak bydlak, ale nie zrobiłem tego specjalnie.
- Jasne.
- Naprawdę. Nie musisz mi wierzyć, ale dobrze wiesz, że nigdy bym cię specjalnie nie zranił - powiedział, chcąc załagodzić całą sytuację.
- Dobrze, niech ci będzie. Czyli rozwodzimy się?
- Tak. To jest najlepsze wyjście dla nas obu. Ty będziesz mogła pracować, a ja jakoś sobie ułożę życie.
- Naprawdę tego chcesz? - zapytała z łzami w oczach.
Ciągle miała nadzieje, że jednak uda im się odbudować to wszystko. Każdy dzień z Davidem był na swój sposób wyjątkowy i nie chciała tego kończyć. Za bardzo go kochała.
- Muszę kończyć. Trzymaj się - pożegnał się i szybko się rozłączył.
Blanca nie nie wiedziała co o tym myśleć, ale stwierdziła, że to jest naprawdę koniec i musi ruszyć do przodu.
Po rozmowie ze swoją żoną David zaczynał mieć wątpliwości. Czy rzeczywiście chce tego rozwodu? Sam nie znał odpowiedzi na to pytanie, bo ani razu nie zadał sobie tego pytania. Działał szybko, ponieważ sam fakt, że Blanca go zdradziła był dla niego zbyt bolesny. Nie potrafił tego zrozumieć.
- Cześć, David! - usłyszał głos Alexisa, z którym był umówiony. - Co słychać?
- Rozmawiałem z Blancą.
- I co? - zapytał, siadając obok niego i wpatrując się w jego twarz.
- I zaczynam mieć wątpliwości. To chore - westchnął cicho.
Teraz miał zupełny mętlik w głowie i nie wiedział, co robić. Jednak wydawało mu się, że wszystko już jest załatwione i nie może się wycofać.
- Decyzja należy do ciebie.
- Wiem, ale to nie jest takie łatwe. Wszystko się skomplikowało.
- To prawda, ale odpowiedź znajdziesz w swoim sercu - powiedział, posyłając przyjacielowi lekki uśmiech. - David, przemyśl sobie wszystko. Ja i tak jestem umówiony z uroczą blondynką.
- Tylko dzieci nie zrób - odpowiedział mu ze śmiechem Guaje. - Do jutra.
***
Jeszcze pięć i koniec. Nawet nie wiecie, jak bardzo się cieszę :)
śwetny rozdział :> noie wiem czy oni jeszcze będą potrafili się ze sobą porozumieć ale mam nadzieję, że im się uda :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzy oni mogą się wreszcie ogarnąć? Kochają się, a on nie chce tego rozwodu, bo nie powiedział tego wprost - przemilczał i uciekł! Czekam na kolejne rozdziały i na rozwiązane sprawy!
OdpowiedzUsuń5? W każdym rozdziale jedno zmienia zdanie aby drugie również zmieniło, wszystko już milion razy się odwrcało - on chce ona ine chce, potem ona jednak to i on się już rozmyślił. Nawet nie wiesz, jak bardzo nie mogę się doczekać nextu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy rozdział! Jest coraz bliżej tego cholernego rozwodu, ale pojawiły się wątpliwości, więc nadal jest nadzieja, że państwo Villa zmienią zdanie. Szkoda, że Penn jest z Blancą, bo to w pewnym sensie utrudnia sprawę. Żeby tylko David nikogo nie poznał! Czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńHmm... Rozwód coraz bliżej, choć jednak... Zobaczymy co z tego wyniknie. Jakieś mam przeczucie, że jednak Blaca będzie z Davidem :)
OdpowiedzUsuńSkoro David ma wątpliwości, to niech jak najszybciej odwołuje ten rozwód! Mam nadzieję, że to zrobi...
OdpowiedzUsuń