piątek, 20 lipca 2012

Rozdział drugi: Uważaj sobie, mały!


Blanca położyła się do łóżka i spojrzała na zegarek, który pokazywał 3:15. W myślach obliczyła, że jej mąż na pewno już nie śpi i wystukała jego numer na telefonie.
Odczekała kilka sygnałów zanim odebrał z widocznym zdziwieniem w głosie.
    - Blanca? Dlaczego nie śpisz?
    - Nie mogę - wymamrotała cicho, przymykając powieki.
    - Skoro u mnie jest 8:15, to u Ciebie jest koło 3! Blanca, kochanie.. Powinnaś spać - mruknął do telefonu.
Dało się wyczuć troskę w jego głosie.
    - Powinnam być przy tobie - nastała cisza, której nikt nie przerywał.
David kompletnie zaskoczony czekał na kolejne słowa z jej ust, a ona zaczęła rozmyślać o tym wszystkim.
     Przecież kiedy tylko dowiedziała się, że jej mąż złamał sobie nogę, to nie liczyło się to, że znaleźli jakiś nowy trop w związku ze statkiem, bo liczył się tylko on. Chciała być jak najbliżej ukochanego i go wspierać chociaż samą obecnością. Wiedziała, że czeka ich trudny czas.
    - Blanca, jesteś tam? - usłyszała Davida i ocknęła się.
    - Tak, tak. Możesz teraz rozmawiać? - zapytała chociaż i tak doskonale wiedziała, że jego odpowiedź będzie twierdząca.
    - Tak, oczywiście - odpowiedział, upijając łyka porannej kawy.
Właśnie był w trakcie konsumpcji śniadania i przygotowywania się do dzisiejszego treningu.
    - Mamy wyruszyć w rejs upamiętniający Titanica. Dzisiaj około 12.. - zamilkła na chwilkę i po wzięciu dłuższego oddechu kontynuowała. - Ale mam pewnie przeczucia.
    - Jakie?
    - Że coś pójdzie nie tak. Wiem, że to śmieszne, ale nie chce za bardzo ryzykować.
    - Kochanie, twoja praca to ciągłe ryzyko. Te badania w ruinach statku, taka głębokość.. Ja cały czas się martwię.
    - Przecież nic mi nie będzie. Wszystko jest pod kontrolą, ale tego rejsu się po prostu boje.
    - To zostań na lądzie i nigdzie się nie ruszaj, dobrze? Obiecaj mi to.
    - Obiecuje - wyszeptała, uśmiechając się szeroko.
Uwielbiała to uczucie, kiedy czuła, że jest dla kogoś ważna, że ktoś kocha ją tak bardzo, jak ona kocha jego.
    - Jesteś tam drugi dzień a ja już tęsknie. Nie mogę się doczekać twojego powrotu!
    - Postaram się wrócić wcześniej. Marzę o jakimś wyjściu do kina, wspólnej kąpieli, naszej sypialni - zachichotała cicho.
    - Czytasz w moich myślach - mruknął zmysłowym tonem i uśmiechnął się szeroko. - Blanca, idź już spać. Zadzwonię do ciebie później. Dobranoc! - pożegnał się z żoną i nacisnął guzik z czerwoną słuchawką.

    Wszystkie ćwiczenia na siłowni wychodziły mu idealnie, a szeroki uśmiech nie schodził z twarzy. A wizyta Pepa Guardioli jeszcze bardziej go uradowała. Cieszył się, że trener tak bardzo interesował się jego postępami, które dzięki ogromnemu wysiłku udało mu się zrobić.
    Miał już wsiadać do samochodu, kiedy usłyszał znany mu głos.
    - David! - krzyczał Alexis. - Villa, ogłuchłeś już?
    - Nie jestem aż taki stary - zaśmiał się cicho, witając się z przyjacielem.
    - Ale za młody też nie.
    - Uważaj sobie, mały! - poklepał go po plechach. - Co właściwie chciałeś?
    - Tak sobie pomyślałem, że może wybierzesz się ze mną na spacer z Leilą?
    - Brzmi jak zaproszenie na randkę, wiesz?
    - A co ty dziś taki radosny, co? - zapytał z uśmiechem Alex.
Był zdziwiony tak dobry humorem kumpla, który wczoraj nie wyglądał na szczęśliwego.
    - Opowiem ci na naszej randce - mruknął tylko i ruszył za przyjacielem.

    Po dwudziestu minutach znajdowali się już w parku razem z Leilą. Alexis Sanchez szukał wzrokiem jakieś ślicznej, młodej kobiety, która oczaruje go od pierwszego spojrzenia, a David myślał o żonie, która już niedługo znajdzie się w jego ramionach.
    - Możesz już zacząć mówić - klepnął go w ramię Alex.
    - Rozmawiałem rano z Blancą.
    - O wow.. Stary, gadałeś z żoną! To jest naprawę świetny powód do szczerzenia się!
    - Znowu się nabijasz? Wiesz, że moje małżeństwo jest skomplikowane - westchnął, przypominając sobie ich problemy.
    - Jej praca jest skomplikowana, a nie wasze małżeństwo. Myślisz, że jeden telefon wszystko zmieni?
    - Nie, ale to dobry znak. Ja po prostu czuje, że jej na mnie zależy.
    - A to przedtem nie czułeś? W co ty się wpakowałeś, stary?
    - Kocham ją, rozumiesz? Wzięliśmy ślub po kilku miesiącach wiedząc, że to jest to. Ona po prosu nie umie pogodzić pracy ze mną, ale stara się.
    - Znowu ją usprawiedliwiasz - wytknął mu Alexis. - Jeżeli ona cię kocha, to tu przyleci i zostawi ten cholerny statek i stworzy z tobą prawdziwą rodzinę.
    - W sumie to masz rację.. I co ja mam teraz zrobić?
    - Porozmawiać - wzruszył ramionami. Jego oczy powędrowały za śliczną dziewczynę, która spacerowała po parku. - Idę kogoś poderwać - rzucił i ruszył w jej stronę.
    David tylko cicho się zaśmiał i sięgnął do kieszeni po telefon.
    - Czekałam na twój telefon - usłyszał jej głos i był pewien, że na jej ślicznej twarzy pojawił się uśmiech.
    - Nie mogłem wcześniej. Rozmawiałem z Guardiolą, a teraz jestem na spacerze z Alexem.
    - Znowu próbuje podrywu na Leile?
    - Tak. I ani trochę mu to nie wychodzi - uśmiechnął się szeroko, patrząc w stronę przyjaciela.
    - Podryw na psa nie działa - zachichotała cicho w słuchawkę.
    - Tak? To jaki podryw jest najlepszy?
    - Hm.. Może popchnięcie swojej przyszłej żony do fontanny? - mruknęła, przypominając sobie ich pierwsze spotkanie.
    Stali do siebie odwróceni tyłem, nie zwracając zupełnie uwagi na to, co się dzieje obok. Brunet niechcący trącił ramieniem śliczną brunetkę i ta wylądowała w fontannie pełnej lodowatej wody. Wspólny wieczór zaowocował prawdziwą miłość.
    - Ile razy mam cię za to przepraszać?
    - Przeprosisz jak wrócę - powiedziała seksownym tonem. - Powinnam wrócić wcześniej, bo dzisiaj wyruszają w rejs, więc będę tutaj zbyteczna.
    - Cieszę się. Już nie mogę się doczekać - uśmiechnął się szeroko. - A co u Natashy?
    - Ona wyrusza w rejs, bo któraś z nas musi tam być. Jest tym bardzo podekscytowana, ale nie dziwie się. Gdybym tylko nie miała tego głupiego przeczucia, to też bym się zgodziła - powiedziała.
    - Nie musiałaś mi tego mówić, Blanca. Musze kończyć, do zobaczenia! - mruknął i rozłączył się.
    Znów dała mu odczuć, jak mało dla niej znaczy. Wolał wiedzieć, ze przyleci wcześniej, bo się stęskniła i chcę z nim spędzić jak najwięcej czasu, ale przeliczył się, jak zawsze.
    Stu dwudziestu ludzi weszło na pokład liniowca, która ma upamiętnić słynnego Titanica, który znajduje się na dnie Atlantyku. Każdy chciał się tu znaleźć, by móc spotkać i porozmawiać z osobami, którzy zajmują się badaniem wszystkiego co jest związane z parowcem.
    Czwórka przyjaciół znajdowała się już na pokładzie i właśnie rozsiadali się na leżakach ustawionych na statku.
    - Szkoda, że nie ma Blanci - mruknęła Natasha, jej asystentka.
Ustaliły, że jedna z nich znajdzie się na pokładzie i wtedy będą obie na bieżąco. Natasha chciała, by jej szefowa oraz przyjaciółka poleciała do męża i poprawiła ich stosunki.
    - Przyzwyczajaj się - rzekł ich przełożony. - Już niedługo jej może nie być, ale nie wiadomo.
    - Co masz na myśli? - zainteresował się Penn, który jest szaleńczo zakochanej w żonie Davida Villi.
Ostatnie miesiące były dla niego katorgą, kiedy mógł ujrzeć jej zamyślonej twarzy. Nie czuł zapachu jej ulubionych perfum oraz nie słyszał cudownego śmiechu, który towarzyszył im przy pracy.
    - Nie było jej przez pięć miesięcy. Ja rozumiem, ze się zakochała i ma męża w Europie, ale musi wybrać. Ta praca potrzebuje nas 24 godziny na dobę.
    - Ty też masz żonę, Markus - prychnęła mulatka.
Nie mogła uwierzyć, że chce tak postąpić z Blancą dla której praca naprawdę wiele znaczy.
    - Ale ja tutaj mieszkam. Porozmawiam z nią jak wrócimy i wtedy zobaczymy czy ta praca ma dla niej znaczenie.
    - Ma! - krzyknął rozwścieczony Penn. - Czy ty nie rozumiesz, że nie wszyscy są takimi sukinsynami, jak ty i chcą mieć prawdziwą rodzinę? Nie jej wina, ze zakochała się w Hiszpanie i to on jej daje szczęście. A co zrobisz jeśli Blanca nie wybierze pracy?
    - Wybierze, zobaczysz - pokiwał głową z drwiącym uśmieszkiem.
    - A jeśli wyjedzie do Barcelony, to zostaniesz bez pieniędzy, bo wszystko sponsoruje ona!
    - Za bardzo kocha tą pracę i koniec tego tematu! - mruknął zły.
    Reszta nie odezwała się ani słowem, by nie denerwować swojego szefa jeszcze bardziej. Wiedzieli, że jeśli sobie coś postanowi, to tak zrobi.




14 komentarzy:

  1. gdyby Alex tak mnie podrywał to chyba rzuciałabym mu się od razu w ramiona. heh! muszę przyznać, że małżeństwo Davida i Blanki jest trudne. widać, że ani on, ani ona nie zrezygnuje ze swojej pracy. zobaczymy, jak silna jest ich miłość. czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na rozdział do pierwszy do siebie ;* Ps. U ciebie został mi już tylko jeden rozdział do nadrobienia ;) [summer--of-love.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaram się dzisiaj do Ciebie napisać w sprawie szablonu ;) W której klasie technikum jesteś? ;p W końcu udało mi się przeczytać całość. Piosenka przewodnia? omomom ;3 Pewnie każdy się nią zachwyca, ale to nic dziwnego ;D Bohaterowie przypadli mi do gustu. Blanca jest świetna. Po za tym lubię jak jako aktorkę w Plotkarze ;) No to teraz zabieram się za ten rozdział. Alexa to ja uwielbiam ;3 David i Blanca? Świetna z nich para, ale mają ciężko. Praca to ich największa przeszkoda. Coś moja intuicja podpowiada, że nie poradzą sobie z tym. Jednak z drugiej strony trzymam za nich kciuki ;* No i zapraszam na 2 rozdział ; ) [summer--of-love.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam na 3 rozdział ;* [summer--of-love.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej, chyba muszę naprawdę pomyśleć nad tym jak tutaj się sprawy rozegrają. W końcu to nie będzie historia o poznaniu i zakochaniu, ale o pielęgnowaniu miłości. Blanca i David sa już małżeństwem :)
    Czekam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 4 rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/ serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo zainteresowałaś mnie tą historią i jestem ciekawa co wydarzy się dalej ;)
    Uwielbiam Davida, tak więc czytam z przyjemnością.
    Zabieram się za czytanie twoich innych blogów, bo podoba mi się jak piszesz.
    Zapraszam też do siebie, na historie i perypetie piłkarzy Blaugrany i La Roja.
    1. http://tiempo-para-todos.blogspot.com/
    2. http://sentidio-comun-y-amor.blogspot.com/
    3. http://el-tiempodira.blogspot.com/
    4. http://imposible-sin-vosotras.blogspot.com/

    Mam nadzieję, że również się spodobają ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta Bianca jest dziwna... Kocha tego Davida czy nie? Bo jak nie, to niech da chłopakowi spokój i pozwoli mu znaleźć prawdziwą miłość. A jak jednak go kocha to niech wraca, a nie w jakiegoś Titanica się bawich, cholera no!
    El Guaje jest taki uroczy, zakochany w niej na zabój, a ona tak sobie pogrywa? Coś czuję, że wybierze pracę

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na czwórkę do siebie ;* Resztę opowiadań Twoich już nadrabiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Boję się jej szefa *.* Mam nadzieje , że wybierze męża i bd mieć haaaappy rodzinke :D A szablon.. Boski! Uwielbiam Blair [Gossip Girl]. Poproszę o zawiadomienie o NN c:

    OdpowiedzUsuń
  11. serdecznie zapraszam na http://cloudy-future.blogspot.com/ oraz http://empty-pain.blogspot.com/ gdzie pojawiły się nowe rozdziały! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. nowe rozdziały na http://empty-pain.blogspot.com/ oraz na http://cloudy-future.blogspot.com/ !! serdecznie zapraszam!! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Coś mnie tutaj nie było. Zapraszam na 5 rozdział do siebie ;* daj linki do innych blogów ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. NN na http://cloudy-future.blogspot.com/ oraz http://empty-pain.blogspot.com/ ! Serdecznie zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń