W sobotę Blanca udała się na Camp Nou, by obejrzeć mecz FC Barcelony z Betisem. Usiadła na krzesełku ubrana w czarną sukienkę z różowymi kwiatkami, czarny żakiet i pudrowe buty na koturnie. Z szerokim uśmiechem na twarzy obserwowała rozgrzewkę piłkarzy, a szczególnie Davida, który co chwilę jej machał. Czuła, że wszystko wróciło na swoje miejsce i była bardzo szczęśliwa.
Mecz układał się po myśli gospodarzy, ponieważ po pierwszej prowadzili 3:0 po dwóch bramkach Fabregasa i Xaviego. Piłkarze wyszli na drugą połowę z uśmiechem na twarzy i zapałem do gry. W 71 minucie piłkę w siatce umieścił David Villa, który po strzeleniu bramki pokazał koszulkę, gdzie było zdjęcie Blanki z brzuszkiem. Mecz zakończył się wynikiem 4:0 dla FC Barcelony.
Zaraz po meczu Blanca razem z Davidem, Gerardem i Alexisem udała się do ich domu na kolację, którą przygotowała wcześniej. Piłkarze zasiedli do stołu, a szatynka zabrała się za podgrzanie pieczonego kurczaka z warzywami oraz sałatkę. Po kilku minutach wszyscy zabrali się za pałaszowanie pysznego kurczaka.
- Ciesze się, że postanowiliście do siebie wrócić - powiedział Gerard, sięgając po kieliszek wina. - David wariował bez ciebie.
- Ja bez niego też! To było okropne.
- Musimy do tego wracać? - zapytał David, patrząc na Blancę. - Niepotrzebnie tylko wzięliśmy rozwód.
- Możecie powtórzyć ślub i wszystko będzie, jak dawniej - mruknął Alexis z uśmiechem. - Chcę być świadkiem.
- Po moim trupie. Ja będę świadkiem - warknął Gerard.
Blanca widząc ich małą sprzeczkę zachichotała cicho. Wpadła na pomysł, który załagodzi spór, kto ma być ich świadkiem na ślubie.
- Nikt z was nie będzie.
- CO?! - krzyknął obrońca.
- Zostaniecie ojcami chrzestnymi naszych dzieci - odpowiedziała im z uśmiechem, łapiąc za rękę Davida. - Zgadzasz się, kochanie? - zwróciła się do niego.
- Jasne! To świetny pomysł.
- Ja biorę chłopca! - odezwał się Chilijczyk.
- To ja biorę chłopca!
- Znowu się zaczyna - mruknęła szatynka do piłkarza. - Idę na górę, bo jestem trochę zmęczona.
- Dobrze. Przyjdę niedługo - mruknął i złożył na jej ustach całusa. - Śpijcie dobrze.
- Dobranoc, chłopaki - zwróciła się do pozostałej dwójki piłkarzy i posłała im lekki uśmiech.
- Dobranoc! - krzyknęli równocześnie.
- David, ale wiesz, że to ja powinienem być ojcem chrzestnym twojego syna? - zapytał Alexis.
- Mam nadzieje, że to będą córeczki - odpowiedział mu Villa ze śmiechem. - Nie zadręczajcie tym Blanki. Jest w ciąży i nie musi tego wysłuchiwać - dodał po chwili.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Koniec tej dziecinady - powiedział ostro brunet. - To dzieci, a nie zabawki!
- David ma rację - odezwał się po kilku sekundach Gerard. - Ja wezmę dziewczynkę.
- Cieszę się, że się dogadaliśmy.
- Dobra, my już będziemy lecieć. Dzięki za kolację - powiedział Pique i po kilku minutach opuścili dom Davida.
Piłkarz udał się na górę, by wziąć szybki prysznic i położyć się obok Blanki spać. Był zmęczony meczem i kolacją, ale stwierdził, że to był naprawdę udany dzień.
- Uwielbiam zasypiać przy tobie - mruknęła, kiedy poczuła dłonie Davida na swoim brzuchu.
- Jeszcze nie śpisz? - wyszeptał jej do ucha.
- Nie mogłam zasnąć.
- Kochanie, poczułaś to, co ja? - zapytał cicho, czując, że dzieci kopią. - To cudowne uczucie.
- Często tak robią. Mają to po tatusiu! - odpowiedziała ze śmiechem. - Są już duże.
- Czuje. Znasz płeć?
- Tak. To chłopak i dziewczynka.
- Super! Już nie mogę się doczekać, kiedy podrosną - mruknął David. - Zabiorę je na mecz!
- Do tego jeszcze dużo czasu, David. Najpierw muszą się urodzić - powiedziała i odwróciła się do niego przodem. - Zabrać cię na USG?
- Oczywiście!
- Będziesz mógł posłuchać, jak bije im serduszko.
- Naprawdę? - zapytał, spoglądając na brzuch. - A jakie damy im imiona?
- Nie wiem. Masz jakiś pomysł?
- Może Julia i Penn?
- Penn?
- Dzięki niemu jesteśmy razem - odpowiedział cicho. - Jeśli nie chcesz, to poszukamy czegoś innego.
- Nie. Tak jest dobrze - mruknęła i wtuliła się w jego klatkę piersiową. - Jesteś cudowny.
- Wiem, wiem - zarechotał cicho, głaszcząc szatynkę po włosach.
- I skromny na dodatek.
- I przystojny.
- Niech ci będzie - powiedziała i pocałowała go w policzek. - Idziemy spać, David.
- Najpierw dostanę porządnego buziaka.
- A jaki to jest? - zapytała z szerokim uśmiechem Blanca. - Może mi pokażesz?
- Z przyjemnością - odparł David i zawisł nad szatynką.
Złożył na jej ustach namiętny pocałunek, schodząc delikatnie w dół na szyję i dekolt.
- David, jestem w ciąży - mruknęła cicho Blanca.
- Wiem. Mnie to nie przeszkadza - uśmiechnął się szeroko i ściągnął z niej piżamę. - Będę delikatny.
Mecz układał się po myśli gospodarzy, ponieważ po pierwszej prowadzili 3:0 po dwóch bramkach Fabregasa i Xaviego. Piłkarze wyszli na drugą połowę z uśmiechem na twarzy i zapałem do gry. W 71 minucie piłkę w siatce umieścił David Villa, który po strzeleniu bramki pokazał koszulkę, gdzie było zdjęcie Blanki z brzuszkiem. Mecz zakończył się wynikiem 4:0 dla FC Barcelony.
Zaraz po meczu Blanca razem z Davidem, Gerardem i Alexisem udała się do ich domu na kolację, którą przygotowała wcześniej. Piłkarze zasiedli do stołu, a szatynka zabrała się za podgrzanie pieczonego kurczaka z warzywami oraz sałatkę. Po kilku minutach wszyscy zabrali się za pałaszowanie pysznego kurczaka.
- Ciesze się, że postanowiliście do siebie wrócić - powiedział Gerard, sięgając po kieliszek wina. - David wariował bez ciebie.
- Ja bez niego też! To było okropne.
- Musimy do tego wracać? - zapytał David, patrząc na Blancę. - Niepotrzebnie tylko wzięliśmy rozwód.
- Możecie powtórzyć ślub i wszystko będzie, jak dawniej - mruknął Alexis z uśmiechem. - Chcę być świadkiem.
- Po moim trupie. Ja będę świadkiem - warknął Gerard.
Blanca widząc ich małą sprzeczkę zachichotała cicho. Wpadła na pomysł, który załagodzi spór, kto ma być ich świadkiem na ślubie.
- Nikt z was nie będzie.
- CO?! - krzyknął obrońca.
- Zostaniecie ojcami chrzestnymi naszych dzieci - odpowiedziała im z uśmiechem, łapiąc za rękę Davida. - Zgadzasz się, kochanie? - zwróciła się do niego.
- Jasne! To świetny pomysł.
- Ja biorę chłopca! - odezwał się Chilijczyk.
- To ja biorę chłopca!
- Znowu się zaczyna - mruknęła szatynka do piłkarza. - Idę na górę, bo jestem trochę zmęczona.
- Dobrze. Przyjdę niedługo - mruknął i złożył na jej ustach całusa. - Śpijcie dobrze.
- Dobranoc, chłopaki - zwróciła się do pozostałej dwójki piłkarzy i posłała im lekki uśmiech.
- Dobranoc! - krzyknęli równocześnie.
- David, ale wiesz, że to ja powinienem być ojcem chrzestnym twojego syna? - zapytał Alexis.
- Mam nadzieje, że to będą córeczki - odpowiedział mu Villa ze śmiechem. - Nie zadręczajcie tym Blanki. Jest w ciąży i nie musi tego wysłuchiwać - dodał po chwili.
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. Koniec tej dziecinady - powiedział ostro brunet. - To dzieci, a nie zabawki!
- David ma rację - odezwał się po kilku sekundach Gerard. - Ja wezmę dziewczynkę.
- Cieszę się, że się dogadaliśmy.
- Dobra, my już będziemy lecieć. Dzięki za kolację - powiedział Pique i po kilku minutach opuścili dom Davida.
Piłkarz udał się na górę, by wziąć szybki prysznic i położyć się obok Blanki spać. Był zmęczony meczem i kolacją, ale stwierdził, że to był naprawdę udany dzień.
- Uwielbiam zasypiać przy tobie - mruknęła, kiedy poczuła dłonie Davida na swoim brzuchu.
- Jeszcze nie śpisz? - wyszeptał jej do ucha.
- Nie mogłam zasnąć.
- Kochanie, poczułaś to, co ja? - zapytał cicho, czując, że dzieci kopią. - To cudowne uczucie.
- Często tak robią. Mają to po tatusiu! - odpowiedziała ze śmiechem. - Są już duże.
- Czuje. Znasz płeć?
- Tak. To chłopak i dziewczynka.
- Super! Już nie mogę się doczekać, kiedy podrosną - mruknął David. - Zabiorę je na mecz!
- Do tego jeszcze dużo czasu, David. Najpierw muszą się urodzić - powiedziała i odwróciła się do niego przodem. - Zabrać cię na USG?
- Oczywiście!
- Będziesz mógł posłuchać, jak bije im serduszko.
- Naprawdę? - zapytał, spoglądając na brzuch. - A jakie damy im imiona?
- Nie wiem. Masz jakiś pomysł?
- Może Julia i Penn?
- Penn?
- Dzięki niemu jesteśmy razem - odpowiedział cicho. - Jeśli nie chcesz, to poszukamy czegoś innego.
- Nie. Tak jest dobrze - mruknęła i wtuliła się w jego klatkę piersiową. - Jesteś cudowny.
- Wiem, wiem - zarechotał cicho, głaszcząc szatynkę po włosach.
- I skromny na dodatek.
- I przystojny.
- Niech ci będzie - powiedziała i pocałowała go w policzek. - Idziemy spać, David.
- Najpierw dostanę porządnego buziaka.
- A jaki to jest? - zapytała z szerokim uśmiechem Blanca. - Może mi pokażesz?
- Z przyjemnością - odparł David i zawisł nad szatynką.
Złożył na jej ustach namiętny pocałunek, schodząc delikatnie w dół na szyję i dekolt.
- David, jestem w ciąży - mruknęła cicho Blanca.
- Wiem. Mnie to nie przeszkadza - uśmiechnął się szeroko i ściągnął z niej piżamę. - Będę delikatny.
***
Taki sielankowy rozdział na koniec.
W weekend epilog i wtedy postaram się napisać coś sensownego :)
Ah te wspaniałe męskie sprzeczki. Zawsze jest przy nich kupa śmiechu, uwielbiam coś takiego. W ogóle Balnca i David są tacy słodcy. Te dwa maluchy będą miały niebiańskie życie! : >
OdpowiedzUsuńna serio świetny rozdział. Blanca i David są na serio udaną parą i całe szczęście, że wrócili do siebie. troszkę się zdziwiłam, że piłkarz chce nazwać synka tak, jak jego rywal. chociaż, gdyby nie on to Blanca i David na pewno nie myśleliby nad imionami dla dzieci. Alexis i Gerard są uroczy! ich kłótnia o to, kto będzie chrzestnym chłopczyka jest bezcenna. dobrze, że Pique ustąpił. czekam na zakończenie. mam nadzieję, że będzie ono szczęśliwe. :D
OdpowiedzUsuńsensownego??? a te opowiadanie nie jest sensowne? ;)
Uwielbiam sprzeczki Pique i Alexisa. Oni są cudowni. Normalnie jak z małymi dziećmi, ale doszli do kompromisu :D
OdpowiedzUsuńNiby w jakimś stopniu wyszło słodko, ale jest to taka stonowana słodkość. Widać, że między Davidem, a Blancą jest miłość i to dosłownie.
Jejciu... Dzieci kopnęły. Jakie to słodkie :)
I tak sobie myślę, że te dzieciaki będą rozpieszczane przez wszystkich piłkarzy Blaugrany łącznie z trenerem. Po prostu będą miały cudne życie :D
Czekam na epilog.
p.s. Sorry za komentarz nie na temat. Nie mam pomysłu na składny komentarz. Wybacz.
Świetny rozdział ;> bardzo radosny i sielankowy rozdział . .:D oj te męskie sprzeczki. Nie wiem dlaczego ale Pique bardziej pasuje do dziewczynki :p pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńCudowne, cudowne, cudowne, ale to przecież wiesz :D
OdpowiedzUsuńPięknie go zakończyłaś :) Są razem szczęśliwi, a to najważniejsze.
Czekam na epilog :)
Czemu co jest piękne musi się kończyć?
OdpowiedzUsuńNotka po prostu wspaniała i powiem innego zakończenia sobie nie wyobrażałam...
Czekam na epilog
Pozdrawiam :*
Jak ja się cieszę, że oni są teraz szczęśliwi i nic już im w szczęściu nie przeszkodzi. Szkoda tylko, że Blanca i David się rozwiedli, ale jak to panowie powiedzieli, mogą wziąć ślub drugi raz :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko dobrze im się układa :) Już nie mogę się doczekać epilogu ;)
OdpowiedzUsuń