sobota, 20 października 2012

Rozdział czwarty: Marzę o dziecku.

    David obserwował, jak jego żona w rytm hiszpańskiej piosenki sprząta po ich wspólnym śniadaniu. Cieszył się, że postanowiła zostać w domu i spędzić z nim trochę czasu.
    - Kochanie, jadę na trening - wyszeptał szatynce do ucha, przytulając się do jej pleców. - Będę za jakieś dwie godzinki.
    - Dobrze. Co chcesz na obiad?
    - Ciebie - uśmiechnął się szeroko i pocałował ją w policzek. - Możemy jechać do restauracji, bo doskonale wiem, że nienawidzisz gotować.
    - Cudownie - odpowiedziała i wyswobodziła się z jego objęć. - To będę na ciebie czekać.
    - To do później - posłał jej w powietrzu buziaka i po chwili zniknął za drzwiami. Skierował się do samochodu i ruszył ku ośrodkowi treningowemu.
    Wszedł do siłowni, gdzie dziś miał trenować z drugim kontuzjowanym piłkarzem - Gerardem Pique, który doznał lekkiej kontuzji w ostatnim meczu ligowym.
    - Cześć, Guaje - przywitał go obrońca i uśmiechnął się szeroko. - Spóźniłeś się całe dwie minuty!
    - A od kiedy ty jesteś taki punktualny, co? Żona wróciła i trochę nam się przedłużyło śniadanie.
    - Co ta miłość nie zrobi z ludźmi.. - odpowiedział Gerard, kręcąc głową. - I dlatego jestem sam. Zero wspólnych śniadań, czułych słówek, przytulanek.
    - Jeszcze kiedyś tego będziesz pragnął - powiedział brunet, uśmiechając się do niego lekko. - Uwielbiam budzić się obok Blanci i czuć jej zapach.
    - Na ile przyleciała? - zapytał, by zmienić temat. Nie chciał wysłuchiwać kolejnej gatki o miłości, która istnieje jedynie w filmach. Dla niego liczyła się piłka nożna i zabawa, ale to drugie z umiarem.
    - Nie wiem dokładnie, ale chce troszkę zostać w Barcelonie. Mam nadzieje, że jak najdłużej - na jego twarzy znów pojawił się szeroki uśmiech. - Marzę o dziecku - wypalił po chwili, a obrońca spojrzał na niego z politowaniem.
    - Dziecku?! Ześwirowałeś, Villa? Blanca ma pracę, którą kocha i na pewno jej nie zostawi, bo tobie zamarzył się jakiś bachor!
    - Wyrażaj się, Pique! To byłby namacalny dowód naszej miłości.
    - Jestem ciekaw, czy twoja żona też tak twierdzi, bo znając ją, to na pewno marzy o powrocie na ten zatopiony statek!
    - Nie mów tak.. Znam swoją żonę i wiem, że też by chciała mieć dziecko.
    - Ta? To dlaczego nie macie? - zapytał wchodzący do siłowni Alexis. - Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że dla niej na pierwszym miejscu jest praca?
    - Dlaczego wy wszyscy jesteście przeciwko niej? Nie mam zamiaru was słuchać, bo później się z nią niepotrzebnie kłócę, a teraz jest cudownie - odpowiedział zły.
    Nienawidził, kiedy wszyscy próbowali go przekonać, że Blanca nie jest odpowiadnia dla niego. Owszem, miała kilka wad, ale on sam też je miał i nie miał zamiaru słuchać kolegów z drużyny, którzy od dłuższego czasu byli sami.
    - Oj, Guaje, Guaje..
    - Koniec tematu - mruknął i po chwili wyszedł na świeże powietrze, by ochłonąć.

    Szatynka stała przed szafą i próbowała wybrać idealną sukienkę na dzisiejszy wypad do restauracji. Wiedziała, że to nic wielkiego, ale chciała, by Davidowi się podobało. Miała do wyboru czerwoną, obcisłą sukienkę do kolan lub beżową w brązowe kwiatki.. Wybrała czerwoną, by podkreślić swoją figurę i pokazać trochę ciała mężowi. Położyła przygotowane rzeczy na łóżko i poszła pod prysznic.
    Kiedy wyszła jej telefon zaczął dzwonić jak oszalały i szybkim krokiem skierowała się do sypialni, gdzie na szafce nocnej leżał najnowszy model Samsunga. Spojrzała na wyświetlacz i szybko odebrała.
    - Cześć, Natasha. Coś się stało?
    - Całe szczęście, że się do ciebie dodzwoniłam. Tak, Markus chce byś wybierała.. Praca lub David - powiedziała czarnoskóra dziewczyna do słuchawki i czekała na reakcję swojej przyjaciółki.
    - Co? To przecież niemożliwe! Rozmawiałam z nim kilka dni temu i powiedział, że doskonale rozumie moją ostatnią nieobecność.. David przecież złamał sobie nogę!
    - Mówię tylko to, co słyszałam, Blanca.
    - Musimy coś wymyślić, bo ja teraz nie mogę wrócić do pracy. Obiecałam mężowi, że zostanę kilka dni w domu i zamierzam dotrzymać słowa. Zadzwonię do niego i jeśli się zgodzi, to zabierzesz ze sobą kogoś i przylecisz do mnie, dobrze? I tutaj trochę popracujemy - odpowiedziała szybko szatynka. Miała nadzieje, że jej szef zgodzi się na taki pomysł.
    - Mam nadzieje, że to wypali. Mam zabrać Penna? - zapytała Natasha, która na razie nie zamierzała jej nic mówić o uczuciach, które żywi do niej właśnie ich kolega z pracy. - Markus na pewno go nam przydzieli.
    - Mnie to jest akurat obojętne. Tylko muszę porozmawiać z Markusem, no i Davidem, ale to chyba nie będzie takie trudne. I co słychać? Macie coś nowego?
    - Wczoraj wydobyliśmy stary pamiętnik, ale jeszcze nie poddaliśmy badaniom, bo czekamy na ciebie. Jedynie zrobimy to w Barcelonie. Ale zajmiemy się też jakimiś przystojniakami, prawda? - na twarzy Natashy pojawił się szeroki uśmiech, a po drugiej stronie Blanca zachichotała cicho. - Nie śmiej się, Villa!
    - Ja już mam swojego przystojniaka, ale dla ciebie na pewno kogoś znajdziemy.. David ma sympatycznych kolegów z klubu - odpowiedziała szatynka i usiadła przy swojej toaletce. -Kochana, muszę już kończyć, bo wybieram się z Davidem na obiad, a dopiero co wybrałam sukienkę. Jutro do ciebie zadzwonię. Pa!
    - Miłego dnia! - odpowiedziała jej przyjaciółka i rozłączyła się.
    Blanca wróciła do swoich przygotowań - założyła sukienkę, szpilki, wybrała dodatki oraz nałożyła lekki makijaż i zakręciła włosy na lokówkę. Kiedy spojrzała w lustro była pewna, że wygląda idealnie. Kobieco i naturalnie, a to David uwielbiał.

    Koło godziny trzynastej do domu zawitał David, który był bardzo zmęczony po dzisiejszych ćwiczeniach na siłowni, ale skoro obiecał, że wybiorą się na obiad do restauracji, to tak będzie. Szybkim krokiem wszedł do sypialni i wybrał odpowiednie rzeczy na przebranie.
    - Kochanie, pięć minut i jestem gotowy! - krzyknął, ściągając z siebie sportowe ciuchy, które wymienił na ciemne jeansy, czerwoną koszulę oraz białe trampki.
    - Jestem na dole - odpowiedziała szatynka, która czekała już na męża.
    - Już - po kilku minutach usłyszała jego głos i odwróciła się w tamtą stronę. - Wyglądasz nieziemsko! - zagwizdał z podziwem i przygarnął ją do siebie, dając soczystego całusa w usta.
    - Nie słodź mi tak, David - puściła mu oczko i chwyciła go za rękę. - Chodźmy już, bo umieram z głodu!
    - Ja to bym wolał zostać w domu i porobić coś z żoną..
    - Przestań! Ty tylko o jednym, a ja muszę z tobą porozmawiać - odpowiedziała mu z uśmiechem.
    - Rozmowa może poczekać, a ja nie - przytulił ją i zaczął obsypywać jej szyję pocałunkami. - Zamówimy sobie pizzę, co ty na to?
    - Mam ochotę na spaghetti, kochanie. Coś ty taki uparty?
    - Po prostu chcę się tobą nacieszyć - odparł, wsiadając do samochodu. - Ale skoro tak bardzo ci zależy na tej restauracji, to pojedziemy.
    - Grzeczny chłopak później dostanie nagrodę.
    - Chłopak bardzo się z tego cieszy - na twarzy bruneta pojawił się chytry uśmieszek. - Muszę się przecież dorobić potomka.
    - Mamy jeszcze na to czas.
    - Nie chcesz?
    - Nie o to chodzi. Po prostu teraz oboje musimy skupić się na pracy i tak będzie najlepiej. Dopiero później pomyślimy o dziecku, dobrze?
    - Nie mamy na co czekać, Blanca. Ja mam już swoje lata - mruknął David i spojrzał się na żonę. - Znowu chcesz się kłócić o ten cholerny statek?
    - Nie, więc nie będziemy o nim rozmawiać. Cieszmy się sobą - odpowiedziała z uśmiechem i pogłaskała go po kolanie. - Podczas obiadu nie będziemy rozmawiać o mojej pracy.

***

Witam! 
Wiem, ze rozdział nie należy do najlepszych, ale lepsze to, niż nic :) Obiecuje, że kolejny będzie o wiele lepszy. Pozdrawiam! :) 

15 komentarzy:

  1. Oj, Villa, Villa, ty zbereźniku! Haha. : D Ten to na serio tylko o jednym myśli i tylko jedną rzecz chciałby robić.. : D Ale dziecko..? Biorę stronę Blanci - to chyba nie jest najlepszy pomysł. A przynajmniej nie na obecną chwilę.. Zobaczymy jak to będzie. Czekam na kolejny. < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomniałam dodać! Nieziemski wygląd bloga. *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :> no mam nadzieje, że ona nie będzie musiała wybierać bo nie wiem co ona wybierze. czekam na kolejny ;* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też chcę małego ville ;** życzę dalej takiej weny..i czekam na nex ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jednak Gerard i Alex mają trochę racji. Dla Blanci praca w chwili obecnej jest bardzo ważna, i na pewno nie chce mieć teraz dziecka. Nawet powiedziała, to Davidowi. Z jednej strony staram się ją zrozumieć. a z drugiej zaś chyba nie potrafię. Kariera nie zawsze jest najważniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo ładny szablon! jeśli chodzi o rozdział to bardzo mi się podoba. szkoda, że Blanca ma tak utrudnione życie. z jednej strony ukochany mąż, a z drugiej fascynująca praca. niech tylko szef pozwoli im pracować z Barcelonie. czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ty chcesz - rozdział bardzo fajny ;) Villa chce zostać taką ;D Ale Blance jak widać ewidentnie bardziej zależy na pracy niż na powiększeniu rozdiny..
    Czekam na kolejny rozdział :)

    P.S. Świetny szablon. Blog wygląda pięknie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Łaaaał ! ale tu pięknie *.* A co do rozdziału to beznadziejnie ,że oni muszą się tak męczyć jeśli chodzi o prace i życie razem.Czekam na dalszy rozwój akcji ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to ten genialny, nowy szablon! No, a informacja z którą zadzwoniła Nat była dla Blanci zaskakująca i trudna. Musi wybrać pomiędzy miłością i karierą ; ( Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieję, że Blanca jednak wybierze miłość, choć to nie będzie dl niej łatwe... Bardzo podoba mi się nowy szablon. Jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, ten szablon jest taki boski, że ciężko mi się skupić na treści notki :) Też taki chcę!
    No to Blanca nie ma teraz łatwego życia. Ciężki orzech do zgryzienia przed nią, ale mam nadzieję, że wybierze dobrze. Oby nie żałowała swojej decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  12. nowy rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/ oraz http://cloudy-future.blogspot.com/ zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Villa chciałby robić tylko jedno xd Oby na tym obiedzie faktycznie omijali temat jej pracy i wszystkie inne, które mogłyby doprowadzić do kłótni. Powinni się cieszyć sobą, a nie kłócić. ;>

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak gadali o tej kolacji ja też zgłodniałam!O jeny jak ja nie lubię tego Markusa.! Ciekawe jaką podejmie decyzje oby obyło się od wielkiej kłótni Dawida z Bancą w której będą żuciali do siebie nożami ;D

    OdpowiedzUsuń
  15. pojawił się nowy rozdział na http://empty-pain.blogspot.com/oraz mój nowy blog http://the-one-lie.blogspot.com/ serdecznie zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń