- Tak, ponieważ nie przeżyje naszego kolejnego rozstania. Zawsze będę się kochał - powiedział, posyłając jej lekki uśmiech. - Cieszę się, że tutaj przyjechałaś.
- A ja się cieszę, że postanowiłeś mnie wysłuchać.
- Opłacało się - mruknął, zbliżając się do szatynki. - Chodź do mnie. Nie wytrzymam, jeśli cię teraz nie pocałuje - dodał i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
- Tak bardzo tęskniłam - wyszeptała, kiedy odsunęła się od Davida. - Chodź, pojedziemy do hotelu. Muszę się spakować.
- A twoja praca?
- Zostawiam to. Tylko ty się liczysz - mruknęła, łapiąc go za rękę. - Ty i dzieci.
- Dzieci? - powtórzył, spoglądając w jej stronę.
- Tak. To bliźniaki - odpowiedziała z uśmiechem. - Szczęściarz z ciebie.
- Jeszcze nigdy nie strzeliłem dwóch bramek za jednym strzałem.
- Wreszcie ci się udało - zachichotała cicho i wsiadła do taksówki. - Muszę podziękować Pennowi.
- Ja to zrobię. Muszę z nim porozmawiać.
- Tylko bądź dla niego miły, proszę. Opiekował się mną cały czas, nie oczekując niczego - odpowiedziała cicho, przytulając się do Davida. - To dobry chłopak.
- I dlatego chce mu podziękować.
Po kilku minutach para była już w hotelu. Oboje skierowali się do pokoju szatynki, gdzie ta spakuje swoje rzeczy i będą mogli wyjechać do Barcelony. Blanca zawołała Penna, który właśnie wszedł do pokoju.
- O co chodzi? - zapytał, siadając na krześle.
- David chce z tobą porozmawiać - odpowiedziała i podeszła do szafy, skąd wyjęła walizkę, do której zaczęła pakować ubrania oraz inne przedmioty.
- Penn, chciałem ci osobiście podziękować. Zrobiłeś dla nas bardzo wiele, chociaż wiem, że kochasz Blancę.
- Zrobiłem to, dlatego, że ją kocham.
- Ja też ją kocham.
- Pokazałeś to kilka miesięcy temu. Wiesz co? - zapytał, podchodząc do niego bliżej. - Nie zasługujesz na Blancę, ale ona cię kocha i tylko to się liczy. Żegnajcie.
- Penn.. - zawołała szatynka, która właśnie skończyła pakowanie. - Nie kłóćmy się, proszę.
- Życzę wam dużo szczęścia. Do zobaczenia - mruknął, uśmiechając się lekko i wychodząc z pokoju.
- Ty też myślisz, że na ciebie nie zasługuję? - zapytał David, podchodząc do ukochanej.
- Myślę, że jesteś najcudowniejszym facetem na świecie - powiedziała, uśmiechając się lekko. - Jestem gotowa.
- No to pora wracać do domu.
Po kilku godzinach lotu Blanca i piłkarz byli już w Barcelonie. Szatynka doznała szoku, kiedy weszła do ich domu, w którym wszystko pozostało bez zmian. Ich zdjęcia, meble, które kupowali razem i jej ulubiony wazon. Myślała, że David się go pozbył.
- Nie sądziłam, że zostawisz to wszystko.
- Uwierz, że ja też nie. Alex razem z Pique próbowali pozbyć się tych rzeczy, ale powiedziałem, że to pamiątki i chce to zostawić - odparł z uśmiechem. - Chodź, musisz się położyć.
- Daj spokój. Ciążą to nie choroba, a poza tym, to wyspałam się w samolocie.
- W samolocie nie było za wygodnie.
- Mnie było, bo spałam na twoim ramieniu - zachichotała, wchodząc do kuchni. - Jesteś głodny?
- Trochę. Usiądź sobie, a ja coś przyrządzę.
- Ja coś ugotuje. Ty patrz i podziwiaj - odpowiedziała z uśmiechem.
- Nie lubisz gotować, Blanca.
- Zmieniłam to.
- Wow. Nie poznaję cię!
- Zacznij się przyzwyczajać. Jak noga?
- Wszystko w porządku. Gram, strzelam bramki i jest, jak dawniej.
David był bardzo szczęśliwy z powrotu do piłki. Cieszył się każdą minutą spędzoną na boisku, każdą bramką, którą zawsze dedykował właśnie Blance. To było podziękowanie za wsparcie, które mu dała podczas jego pobytu w szpitalu.
- Muszę ci się do czegoś przyznać.. Byłam na twoim pierwszym meczu po kontuzji - powiedziała uradowana. - Skakałam z radości, kiedy strzeliłeś bramkę.
- Mówisz serio? Po tym wszystkim? - zapytał, podchodząc do niej i przytulając ją od tyłu. - Jesteś naprawdę kochana - wyszeptał jej do ucha.
- Nawet nie wiesz jaka byłam z ciebie dumna! Żałuje tylko, ze nie mogłam podejść i ci pogratulować.
- Pogratulujesz w weekend. Akurat mamy mecz u siebie, więc musisz przyjść!
- A strzelisz bramkę? - zapytała z uśmiechem. - Dla mnie i bliźniaków!
- Postaram się.
- Już nie mogę się doczekać - mruknęła, odwracając się do niego przodem. - Jednak jestem zmęczona.
- Idź na górę, a ja coś szybko przygotuje i zjemy w łóżku.
- Dobrze - pocałowała go w czoło i udała się na górę.
Czuła się dobrze, kiedy położyła się w ich sypialni. Była szczęśliwa mając przy sobie Davida. Już nie mogła się doczekać, kiedy po domu będą biegać ich dzieci.
***
Nie mogłam ich rozdzielić. Za bardzo lubię to opowiadanie :)
Nowy rozdział także na :
dema-millor :)
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :)
Świetny rozdział ;> to takie super, źe oni się pogodzili i teraz już zawsze będą razem. Bliźniaki <3 pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział! tak się cieszę, że Blanca i David są razem! na serio są dla siebie stworzeni! na szczęście Penn zrozumiał, że nie ma szans u kobiety i ją zostawił. bliźniaki! ciekawe, czy to będą mali piłkarze, a może małe badaczki statków. czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńVilla będzie miał bliźniaki! haaa ! <333
OdpowiedzUsuńJa to bym chyba nie przeżyła jakbyś mi tu ich rozdzieliła! Naprawdę! Za bardzo ich lubię :))
Villuś jest szczęśliwy to i ja jestem szczęśliwa... Bliźniaki ale ma farta, też chce taką dwójkę wspaniałych ;D
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały i racja ich nie można rozdzielać ;*
Bardzo się cieszę, że David dał szansę sobie, Blance, no i przede wszystkim "ich" nienarodzonym dzieciom. Jejciu... Villa będzie miał bliźniaki :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Penna, bo pokochał kobietę, która kocha innego. Na pewno nie było to dla mnie przyjemne spotkanie, ale może z czasem zrozumie zachowanie "swojej ukochanej".
Kończąc powiem, że odcinek wyszedł bardzo "sielankowy". Widać to ICH szczęście w każdym zdaniu, więc powinnaś być dumna z tego rozdziału :)
Czekam na nowy.
Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam ! ;D I teraz znów będzie szczęśliwa rodzinka ;3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdecydowałaś się na to, bo połączyć Blancę i Davida, i są razem, szczęśliwi :)
OdpowiedzUsuń