Blanca po długich poszukiwaniach wreszcie znalazła Penna, który przeglądał różne papiery w biurze ich szefa. Był zmęczony i chciał iść się położyć, ale najpierw musiał zrobić to, o co prosił go Markus. Szatynka przerwała mu i rzekła z uśmiechem.
- No nareszcie. Nawet nie wiesz ile cię szukałam.
- Mnie? Coś się stało, kochanie? - zapytał, wpatrując się w jej sylwetkę.
- Chciałam, abyś obejrzał te zdjęcia mieszkania. Myślę, że ci się spodoba - powiedziała z szerokim uśmiechem. - Widok z sypialni jest cudowny!
- Teraz nie mogę, Blanca. Muszę to przejrzeć na jutro - spojrzał na stertę papierów, które stały na biurku. - Przepraszam.
- Mogę ci pomóc!
- Nie. Ty wracaj do pokoju i idź spać, dobrze? Niedługo wrócę - odparł i wstał z krzesła, podchodząc do szatynki. Pocałował ją w czoło i pogładził dłonią po brzuszku. - Śpijcie dobrze.
- Ale..
- Postaram się szybko wrócić. Dobranoc, kochanie - mruknął i musnął jej usta swoimi wargami. - Bądź grzeczna.
- No dobrze. Będę czekać u siebie.
- Okej - pokiwał twierdząco głową i wrócił na miejsce.
Szatynka udała się do swojego pokoju, by wziął prysznic i położyć się do łóżka. Przejrzy jeszcze zdjęcia mieszkania, które chce kupić, poczyta książkę i Penn na pewno już wróci. Ostatnio nie lubiła bez niego zasypiać, bo często śniły się jej koszmary.
Kiedy Blanca wyszła spod prysznica usłyszała ciche pukanie do drzwi. Nałożyła na siebie puchowy szlafrok i udała się do drzwi. Na jej twarzy wymalowało się zaskoczenie, kiedy zobaczyła przed nimi Davida.
- O Boże.. - mruknęła, głaskając się po brzuchu. - Co tu robisz?
- Ja o wszystkim wiem.
- Niby o czym?
- O tym, że jestem ojcem twojego dziecka - warknął, spoglądając na jej brzuch. - Jak mogłaś to przede mną ukryć?!
- David, chciałbyś, aby to dziecko było twoje, ale nie jest. Sam stwierdziłeś, że cię zdradziłam - odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. Wydawało by się, że wizyta Villi nie zrobiła na niej wrażenia, ale w środku cała drżała. Bała się powiedzieć Davidowi prawdę, więc skłamała. Kolejny raz. - Wracaj do Barcelony i daj mi spokój.
- Kłamiesz - odparł po chwili.
- Nie kłamię. Ojcem dziecka jest Penn, którego bardzo kocham. Daruj sobie to przedstawienie i wynoś się stąd - warknęła, zamykając przed nim drzwi.
Usiadła szybko na łóżku i zaczęła masować brzuch, w którym nosiła ich dziecko. Zdenerwowała się, ponieważ David wszystkiego się domyślił i mogła by je stracić. Musiała skłamać, aby ochronić siebie oraz dziecko. Sprawa z Villą i tak jest już dawno zamknięta. Są po rozwodzie i niech tak zostanie.
Po kilku minutach w pokoju pojawił się Penn, który słyszał całą rozmowę szatynki z piłkarzem. Wiedział, że to nie tak ma wyglądać i ta dwójka powinna być razem. Kochają się, a tylko to się liczy.
- Blanca, dlaczego to zrobiłaś? - zapytał, siadając obok niego.
- Słyszałeś?
- Tak - mruknął i pokiwał twierdząco głową. - Wiem, że umawialiśmy się inaczej, ale on powinien wiedzieć.
- Nie może.
- Posłuchaj mnie, Blanca. Kocham cię i bardzo chciałbym z tobą być, ale nie pozwolę, byś była nieszczęśliwa. Wmawiasz sobie, że to właśnie mnie kochasz, ale to nie jest prawda. Kochasz Davida i uciekasz przed nim.
- Gadasz głupoty, Penn - odparła cicho i spojrzała na bruneta. - Mnie z Davidem już nic nie łączy.
- Tak ci się tylko wydaje. Daj sobie szansę na szczęście.
- Ty jesteś moim szczęściem!
- David właśnie jedzie na lotnisko. Zamówiłem ci taksówkę - powiedział spokojnie i wstał z łóżka. - Jedź tam i błagaj go o wybaczenie.
- Penn, dlaczego to robisz? - zapytała ze łzami w oczach.
- Bo cię kocham - odparł i wyszedł z pokoju.
Szatynka wyszeptała ciche 'dziękuję' i również opuściła swój pokój, kierując się na dół, gdzie czekała już na nią taksówka.
Kilkanaście minut później Blanca znalazła się na lotnisku i szukała Davida, lecz nigdzie go nie było. Bała się, że nie zdążyła, ale na szczęście zauważyła go koło automatu z kawą. Szybko ruszyła w tamtą stronę z lekkim uśmiechem na twarzy.
- David..
- Co tu robisz? - zapytał, patrząc w jej oczy. W jego sercu zatlił się mały płomyk nadziei, że jednak pomiędzy nim a szatynką nie wszystko stracone. Zrozumiał, że przez cały ten czas ją kochał i cholernie tęsknił. - Coś się stało? - dodał po chwili.
- Kłamałam.
- Co?!
- Jesteś ojcem maleństwa, które noszę w brzuchu. Jestem głupia, bo chciałam to przed tobą ukryć i udałoby się, gdyby nie Penn.
- Co on ma z tym wspólnego? Blanca, oszukałaś mnie w tak ważnej sprawie! - warknął zły.
Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Nie podejrzewał, ze szatynka jest zdolna do kłamstwa. Nie sądził, że mogłaby mu to zrobić.
- Przepraszam. On mi uświadomił, że nadal cię kocham i tylko z tobą mogę być szczęśliwa - powiedziała, uśmiechając się lekko. - David, wiem, że jesteś na mnie wściekły, ale spróbuj mnie zrozumieć.
- Masz rację, jestem wściekły.
- David, proszę, nie odpychaj mnie - jęknęła cicho, trzymając się za brzuch. - Mnie i naszego dziecka.
- Nie wiem, Blanca..
Czuł się źle, jednak zdał sobie sprawę, że to jest ostatnia szansa, by być szczęśliwym. Albo jej wybaczy i będzie szczęśliwy, albo pozbawi się wszystkiego.. Miłości i dziecka.
- Wybaczysz mi? - zapytała, patrząc w jego brązowe tęczówki.
- No nareszcie. Nawet nie wiesz ile cię szukałam.
- Mnie? Coś się stało, kochanie? - zapytał, wpatrując się w jej sylwetkę.
- Chciałam, abyś obejrzał te zdjęcia mieszkania. Myślę, że ci się spodoba - powiedziała z szerokim uśmiechem. - Widok z sypialni jest cudowny!
- Teraz nie mogę, Blanca. Muszę to przejrzeć na jutro - spojrzał na stertę papierów, które stały na biurku. - Przepraszam.
- Mogę ci pomóc!
- Nie. Ty wracaj do pokoju i idź spać, dobrze? Niedługo wrócę - odparł i wstał z krzesła, podchodząc do szatynki. Pocałował ją w czoło i pogładził dłonią po brzuszku. - Śpijcie dobrze.
- Ale..
- Postaram się szybko wrócić. Dobranoc, kochanie - mruknął i musnął jej usta swoimi wargami. - Bądź grzeczna.
- No dobrze. Będę czekać u siebie.
- Okej - pokiwał twierdząco głową i wrócił na miejsce.
Szatynka udała się do swojego pokoju, by wziął prysznic i położyć się do łóżka. Przejrzy jeszcze zdjęcia mieszkania, które chce kupić, poczyta książkę i Penn na pewno już wróci. Ostatnio nie lubiła bez niego zasypiać, bo często śniły się jej koszmary.
Kiedy Blanca wyszła spod prysznica usłyszała ciche pukanie do drzwi. Nałożyła na siebie puchowy szlafrok i udała się do drzwi. Na jej twarzy wymalowało się zaskoczenie, kiedy zobaczyła przed nimi Davida.
- O Boże.. - mruknęła, głaskając się po brzuchu. - Co tu robisz?
- Ja o wszystkim wiem.
- Niby o czym?
- O tym, że jestem ojcem twojego dziecka - warknął, spoglądając na jej brzuch. - Jak mogłaś to przede mną ukryć?!
- David, chciałbyś, aby to dziecko było twoje, ale nie jest. Sam stwierdziłeś, że cię zdradziłam - odpowiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy. Wydawało by się, że wizyta Villi nie zrobiła na niej wrażenia, ale w środku cała drżała. Bała się powiedzieć Davidowi prawdę, więc skłamała. Kolejny raz. - Wracaj do Barcelony i daj mi spokój.
- Kłamiesz - odparł po chwili.
- Nie kłamię. Ojcem dziecka jest Penn, którego bardzo kocham. Daruj sobie to przedstawienie i wynoś się stąd - warknęła, zamykając przed nim drzwi.
Usiadła szybko na łóżku i zaczęła masować brzuch, w którym nosiła ich dziecko. Zdenerwowała się, ponieważ David wszystkiego się domyślił i mogła by je stracić. Musiała skłamać, aby ochronić siebie oraz dziecko. Sprawa z Villą i tak jest już dawno zamknięta. Są po rozwodzie i niech tak zostanie.
Po kilku minutach w pokoju pojawił się Penn, który słyszał całą rozmowę szatynki z piłkarzem. Wiedział, że to nie tak ma wyglądać i ta dwójka powinna być razem. Kochają się, a tylko to się liczy.
- Blanca, dlaczego to zrobiłaś? - zapytał, siadając obok niego.
- Słyszałeś?
- Tak - mruknął i pokiwał twierdząco głową. - Wiem, że umawialiśmy się inaczej, ale on powinien wiedzieć.
- Nie może.
- Posłuchaj mnie, Blanca. Kocham cię i bardzo chciałbym z tobą być, ale nie pozwolę, byś była nieszczęśliwa. Wmawiasz sobie, że to właśnie mnie kochasz, ale to nie jest prawda. Kochasz Davida i uciekasz przed nim.
- Gadasz głupoty, Penn - odparła cicho i spojrzała na bruneta. - Mnie z Davidem już nic nie łączy.
- Tak ci się tylko wydaje. Daj sobie szansę na szczęście.
- Ty jesteś moim szczęściem!
- David właśnie jedzie na lotnisko. Zamówiłem ci taksówkę - powiedział spokojnie i wstał z łóżka. - Jedź tam i błagaj go o wybaczenie.
- Penn, dlaczego to robisz? - zapytała ze łzami w oczach.
- Bo cię kocham - odparł i wyszedł z pokoju.
Szatynka wyszeptała ciche 'dziękuję' i również opuściła swój pokój, kierując się na dół, gdzie czekała już na nią taksówka.
Kilkanaście minut później Blanca znalazła się na lotnisku i szukała Davida, lecz nigdzie go nie było. Bała się, że nie zdążyła, ale na szczęście zauważyła go koło automatu z kawą. Szybko ruszyła w tamtą stronę z lekkim uśmiechem na twarzy.
- David..
- Co tu robisz? - zapytał, patrząc w jej oczy. W jego sercu zatlił się mały płomyk nadziei, że jednak pomiędzy nim a szatynką nie wszystko stracone. Zrozumiał, że przez cały ten czas ją kochał i cholernie tęsknił. - Coś się stało? - dodał po chwili.
- Kłamałam.
- Co?!
- Jesteś ojcem maleństwa, które noszę w brzuchu. Jestem głupia, bo chciałam to przed tobą ukryć i udałoby się, gdyby nie Penn.
- Co on ma z tym wspólnego? Blanca, oszukałaś mnie w tak ważnej sprawie! - warknął zły.
Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Nie podejrzewał, ze szatynka jest zdolna do kłamstwa. Nie sądził, że mogłaby mu to zrobić.
- Przepraszam. On mi uświadomił, że nadal cię kocham i tylko z tobą mogę być szczęśliwa - powiedziała, uśmiechając się lekko. - David, wiem, że jesteś na mnie wściekły, ale spróbuj mnie zrozumieć.
- Masz rację, jestem wściekły.
- David, proszę, nie odpychaj mnie - jęknęła cicho, trzymając się za brzuch. - Mnie i naszego dziecka.
- Nie wiem, Blanca..
Czuł się źle, jednak zdał sobie sprawę, że to jest ostatnia szansa, by być szczęśliwym. Albo jej wybaczy i będzie szczęśliwy, albo pozbawi się wszystkiego.. Miłości i dziecka.
- Wybaczysz mi? - zapytała, patrząc w jego brązowe tęczówki.
***
Cieszę się, że niedługo kończę tą historię :)
Rozdział miałam dodać wczoraj, ale miałam sabat. Dziś próbuje przywrócić się do życia.
Rozdział dedykuje Kai ♥
NOWE ROZDZIAŁY NA:
'- Tak Blanca, wybaczam ci!' tak powinien zacząć się kolejny rozdział, no nie? :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Blanca zrozumiała, że go bardzo kocha, a pomógł jej w tym Penn.
Teraz już wszystko powinno być dobrze!
Czekam na więcej :)))
Świetny rozdział ;> mimo wszystko Penn to mądry facet. . Ale mam nadzieje, że David jej wybaczy. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział. Penn zachował się cudownie pozwalając odejść Blance do Davida. teraz wszystko w rękach piłkarza. mam nadzieję, że jej wybaczy i razem wychowają dziecko! czekam na kolejny z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńNo w końcu dali sobie szansę. Penn jest wspaniały że pomaga tej dwójce mimo tego że kocha Blancę a Villa ma szczęście że od razu nie wybuchnął i pozwolił sobie na szczęście ;]
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Zapraszam do siebie na nowości ;*
Penn to naprawdę mądry facet. Kocha Blancę i pewnie chciałby stworzyć z nią rodzinę ale pozwolił jej odejść i to naprawdę trzeba docenić. Nie każdego stać na coś takiego. Dzięki niemu Blanca zrozumiała, że to David jest miłością jej życia i że tylko z nim będzie szczęśliwa. Poza tym to ojciec jej dziecka i zasługiwał na to, aby być częścią życia tego maluszka. naprawdę ciesze się, że oboje zrozumieli co tak naprawdę jest ważne i dali sobie drugą szanse na wspólne szczęście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Szalona ty! Matko boska niech ona się w końcu ogarnie! Przecież wie, że David bardzo pragnął dziecka!
OdpowiedzUsuńCóż, pomyliłam się co do Penn'a .Na początku był jakiś taki a teraz okazał się naprawdę w porządku gościem. To teraz wszystko zależy od Davida ;) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńPenn swoim zachowaniem mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że pozwoli odejść Blance, żeby ona mimo wszystko była szczęśliwa przy boku ukochanego.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem i rozumiem w jakiś sposób postępowanie naszej głównej bohaterki. Przecież David oskarżył ją o zdradę, więc powinna poczuć się dotknięta takim potraktowaniem wówczas jeszcze przez męża. Jednak z drugiej zagrała troszkę nie fair, bo wiedziała jak bardzo David chce zostać ojcem. Mogli się pogodzić, kiedy ona dowiedziała się o ciąży, ale jak to się mówi: Duma zawsze na pierwszym miejscu.
Bardzo jestem ciekawa czy David zdecyduje się dać IM drugą szansę. Powinien, ale jeśli jest do tego w stu procentach przekonany.
Jedynie co mi pozostaje to poczekać na następny odcinek :)
Zdziwiło mnie zachowanie Penna. W ogóle się po nim tego nie spodziewałam. Pokazał, że mimo wszystko jest rozsądnym facetem i chce dobrze, aby kobieta, którą darzył uczuciem była szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńMartwi mnie teraz tylko David. Mam nadzieję, że podejmie mądrą decyzję.